Ubrałam się w to Wzięłam telefon i nagle zadzwonił w nim budzik piosenką "Cannonball".-_- zrobiłam taką minę. Wyłączyłam budzik i zeszłam do salonu. Tam już zajadali się... tostami z szynką i serem moi rodzice. Ja siadłam obok mamy i mama przysunęła mi talerz z jedzeniem. Zaczęłam jeść tosta, aż nagle zadzwonił znowu "Cannonball" co oznaczało budzik.
- -_- zamiast wyłączyć włączyłam drzemkę. Głupia ja.-powiedziałam
-Trzeba patrzeć co się robi a nie na ślepego.-powiedziała i zaśmiała się moja mama ja też się zaśmiałam
-Taki magiczny ten telefon jest.-powiedziałam i sama nie wiem z czego zaczęłam się śmiać
-Bardzo magiczny.-powiedział tata
>popołudnie<
Siedze w pokoju i słucham muzyki jak codziennie. Oraz czytam książkę. Takie śmieszne połączenie: muzyka i książka. Ale wkońcu jestem w 45% nienormalna jak to wynika z testu w gazecie. Heheh... Bardzo ciekawata książka. Jest to "Złe miejsce" Dean'a Koontz'a. Streszcze krótko tą książke... Frank Pollard boi się zasnąć. Każdego ranka budzi się w nieznanym sobie miejscu, nie pamiętając niczego poza imieniem i
nazwiskiem, dosłownie niczego z własnej przeszłości. Jedno tylko wie ponad wszelką wątpliwość- ściga go jakiś osobnik obdarzony nadludzką mocą. Powtarzające się ataki amnezji (po jednym z nich Frank odkrywa krew na rękach i torbę pełną pieniędzy) oraz obawa przed policją skłaniają go do zwrócenia się o pomoc do agencji detektywistycznej prowadzonej przez Bobby'ego i Julie Dakotów.Detektywi umieszczają mężczyznę na obserwacji w szpitalu. Frank parokrotnie stamtąd znika, ale po pewnym czasie powraca. Okazuje się, że posiada zdolność teleportacji. Dokąd podróżuje? Co łączy go z psychopatycznym zbrodniarzem, który w szczelnie zamkniętych domach morduje całe rodziny, a z ofiar wysysa krew? W trakcie sensu hipnotycznego mającego wyjaśnić te zagadki Frank znowu znika, a wraz nim znika też Bobby...
Taaa... Tylna okładka książki czasem jest bardzo przydatna. Włożyłam zakładkę do książki tam gdzie skończyłam czytać i zamknęłam ją. Położyłam lekturę na biurko. Wyjęłam słuchawki z uszu po czym odłożyłam je razem z telefonem na łóżko. Zeszłam do salonu. Rodziców nie było tam. Pomyślałam chwilę... Ubrałam buty i wyszłam na zewnątrz, udałam się do garażu. Czarnego Forda Expedition nie było. Czyżby
gdzieś pojechali? Miałam pomysł. Pójdę sobie gdzieś. Chciałam już iść.
-Ide.-powiedziałam sama do siebie- A jak wrócą i mnie nie będzie?
Wkurzą się i zamkną w piwnicy.-wróciłam do domu. Na stole w salonie leżały kartki i długopis z czarnym tuszem. Po napisani "infa" przeczytałam.
-Kochana mamo i tato. Otóż pojechaliście gdzieś i nie chcąc się nudzić ide sobie na spacer. Napewno wróce przed 20.00. Nie tracąc czasu idę.Maddy ♡♡.-przeczytałam i położyłam kartkę a raczej oparłam ją o wazon z kwiatami na stole i poszłam. Musiałam napisać tą wiadomość zawsze byłam grzeczną dziewczynką i chyba taką pozostane do końca swego życia.....
^^^
Prosze bardzo- rozdziałek nawiedził bloga.
A kto go pisał??? Diego Wolfers! A czemu? Bo señora Vercia "nie miała weny" i odeszła z bloga, także jak się pewnie domyślacie rozdziały będę pisał sam. Blog nie zostanie zawieszony czy coś w tym stylu.
Nie przedłużając żegnam się zwami i do następnego.
Całuski :**** \Dieg
3KOMENTARZE= 4 ROZDZIAŁ
(Pozdro dla pani Verci :***)
super
OdpowiedzUsuńNo dobra, masz tu koma i pisz na tego prawie pustego bloga :D Pozdtawiam Frycia :**
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńProszę pisz rozdziały trochę częściej niż raz w miesiącu :)
Pozdrawiam,
Świetne :D
OdpowiedzUsuń